Blask Miłości czuwa przy nas bez ustanku
jak nadziei promienistość wyjątkowa,
jak melodia familijna lub przemowa,
jak natchnienie poetyckie o poranku...
Kiedy wszystko tak na pozór sensu nie ma,
kiedy życie szarą barwą karmi oczy,
kiedy wkrada się do mózgu krzyk pomroczy,
kiedy dręczy ludzkie myśli trwóg egzema...
Oto Boże Narodzenie do drzwi puka
bardzo późno, gdy już zasnął świat strudzony,
tak zgłodniały, że bez przerwy zapędzony...
Niby Matka, która dzieci swoich szuka,
pełna nowin oraz wszelkich niespodzianek,
wraca duszom chwile światła zapomniane...
Andrzej Głowienka, 20.12.2012